XM5 i co teraz?

M4 idzie w odstawkę, czy tym razem na dobre?

Armia USA regularnie, przynajmniej raz na dekadę, stara się zmodernizować swój arsenał i odejść od karabinków M4, a także LKMów M249 i cięższego M240. Jest to częściowo zrozumiałe, bowiem wraz z rozwojem technologii ewoluuje nie tylko amunicja ale i ochrona przed nią, a kaliber 5.56×45 mm jest w użyciu sił zbrojnych USA od 40 lat. 60. jeśli liczymy wersję .223 Remington, która jest niemal identyczna, różniąc się jedynie nieco długością gardła łuski, co powoduje między innymi różnice w generowanym ciśnieniu, ale to już temat na osobny post… i nie dajcie mi nawet zaczynać od tego, że de facto średnica pocisku to .224, a tak w ogóle to wszystko wywodzi się z cywilnego naboju .222.

5.56 vs .223

Wróćmy jednak do głównego zagadnienia, czyli XM5 i XM250, zwycięzców programu NGSW (Next Generation Squad Weapon, nie mylić z NSFW, choć w sumie nie bez powodu istnieje określenie “gun porn”). Jak już wspominałem, U.S. Army uparło się, że potrzebuje nie tylko nowego karabinu ale i kalibru, uznając 5.56 za przestarzały. I tu pojawia się pierwszy problem, gdyż tym razem zamiast próby adopcji naboju już istniejącego, jak to było w przypadku 7.62 NATO, zdecydowano się na zupełnie nowy nabój. Konkretnie 6.8×51 mm lub jak kto woli .277 Fury. Takie ni go w dupę ni go w oko coś pomiędzy wspomnianymi 5.56 i 7.62. Dlaczego to problem? Ano dlatego, że w przypadku potencjalnych wspólnych działań wojennych NATO nie bardzo będzie można polegać wzajemnie na swoich liniach zaopatrzeniowych. Teraz to jeszcze co prawda nam nie grozi, biorąc pod uwagę że U.S. Army zaadaptowała ten karabin jako jedyna z formacji sił zbrojnych naszego koalicjanta, a poza tym trochę jeszcze potrwa zanim w pełni przesiądą się oni ze starych systemów uzbrojenia.

Druga kwestia, to fakt, że mimo iż jest to mocniejsza amunicja, żołnierze będą mogli jej nosić znacznie mniej. XM5 używa bowiem. w związku z wielkością naboju, 20-pestkowych magazynków, których znacznie mniej da się upakować na standardowej kamizelce czy pasie bojowym. I można by użyć kontrargumentu, że przecież siła ognia jest większa, to i mniej trzeba wystrzelić naboi… Sęk w tym że patrząc na współczesne pole walki, bitew nie wygrywa się celnością, niskim odrzutem, czy też zasięgiem. Wygrywa je ten, kto dostatecznie długo przykryje przeciwnika ogniem, żeby skutecznie go wymanewrować i otoczyć. A ciężko o to, gdy ma się mało amunicji.

Kolejny problem to waga. Bez dodatków i na pusto XM5 waży nieco ponad 3,8 kg podczas gdy M4 2,9 kg. Niecały kilogram? To nie wydaje się dużo, ale w polu robi ogromną różnicę. Zwłaszcza że to nie koniec dodatkowego balastu. Tak się składa, że XM5 ma być, rzekomo, wyposażony domyślnie w tłumik, który podnosi jego wagę do 4,4 kg, a do tego dochodzi ten gigantyczny system kontroli ognia od Vortexa…

System Kontroli Ognia XM157

Nie mogę co prawda znaleźć informacji ile to cholerstwo waży, podobno mniej niż suma części składowych, czyli dalmierza, lasera, kalkulatora balistycznego i celownika o zmiennym powiększeniu, ale już na dzień dobry prezentuje potencjalny problem złego rozłożenia wagi na broni, już nie wspomnę o wygodzie operowania. No i dochodzi jeszcze problem przesadnego skomplikowania, połączonego z magiczną zdolnością kadry szeregowej do psucia czegokolwiek tylko nieco bardziej skomplikowanego niż łożysko kulkowe i mamy gwarantowaną katastrofę.

A jeśli przy obsłudze przez przeciętnego żołnierza już jesteśmy to wypada poruszyć jeszcze jedną kwestię związaną z kalibrem i pośrednio też wagą broni, a mianowicie odrzut. .277 Fury w wersji wojskowej to dość… pikantny nabój, zdolny generować ciśnienie do 80k PSI, czyli o 20–25k (w zależności czy mowa o standardzie USA czy EU) więcej, niż 5.56. Niesie to za sobą dużo bardziej odczuwalnego kopa, zwłaszcza przy ogniu ciągłym.

Reasumując więc, armia USA zdecydowała się dać swoim szeregowym żołnierzom broń cięższą, większą, z bardziej odczuwalnym odrzutem co przekłada się na mniejszą celność i szybkostrzelność jeśli liczyć czas na ponowne naprowadzenie przyrządów na cel, a dodatkowo jeszcze miejscami niepotrzebnie skomplikowaną w obsłudze.

Czy to oznacza, że XM5 jest bronią złą? Absolutnie nie! Jest dla niej miejsce w siłach zbrojnych jak choćby jako nowy karabin strzelca wyborowego, po prostu wątpię, że przy obecnej doktrynie i taktykach nadawał się on do szerokiej adopcji jako podstawowa broń piechoty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *